Krzysztof Ratajski pisze wspaniałą historię polskiego darta! Po dramatycznym pojedynku „The Polish Eagle” pokonał Gabriela Clemensa 4:3 i po raz pierwszy w karierze awansował do ćwierćfinału Mistrzostw Świata w Darcie. Jego kolejnym rywalem będzie niżej sklasyfikowany Stephen Bunting.
Początek wtorkowego starcia pomiędzy 15. a 31. zawodnikiem w światowym rankingu PDC był bardzo nerwowy i nierówny z obu stron. Problemy z regularnym trafianiem w potrójne oraz podwójne pola miał zarówno Ratajski, jak i Clemens. Polak rozpoczął zresztą od przegrania dwóch legów, ale premierowego seta udało mu się uratować. W następnej odsłonie podobnej sztuki już nie dokonał.
Kolejne sety rozstrzygały się na maksymalnym dystansie. W trzeciej partii Ratajski wykorzystał błędy oraz pech rywala (w drugim legu Clemens zmarnował bowiem trzy okazje na zakończenie, a wcześniej jedna z jego lotek nie wbiła się w tarczę – przyp. red.), ale za każdym razem Niemiec doprowadzał do wyrównania. W szóstym secie „Polski Orzeł” zaliczył nawet rekordowe wyzerowanie na poziomie 127, a mimo to górą był przeciwnik notujący w całym meczu przeciętną średnią 92% z trzech lotek.
O wszystkim zadecydował ostatni, nieprawdopodobnie emocjonujący leg, choć już wcześniej Ratajski mógł zakończyć cały pojedynek, gdyby wykorzystał którąś z dwóch lotek meczowych. W kluczowym momencie górę wzięły jednak emocje – Ratajski i Clemens kilkukrotnie szykowali się do zamknięcia rywalizacji i dopiero podwójna jedynka zapewniła temu pierwszemu historyczny sukces!
„To chyba pierwszy raz, kiedy wygrałem tak wyrównane spotkanie. Zazwyczaj nie miałem szczęścia. Zawsze przegrywałem takie mecze, ale dziś szczęście mi dopisało – powiedział rozemocjonowany Polak na antenie Sky Sports.
Kiedy ostatni raz Oscara otrzymał horror❓🤔 W roli głównej Krzysztof Ratajski 🇵🇱🎯 #rzutkitarczarodzina #tvpsport pic.twitter.com/jYrG3p9R3o
— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 29, 2020
We czwartek nasz reprezentant powalczy o półfinał ze Stephenem Buntingiem (26. PDC), który również po siedmiosetowym boju pokonał Ryana Searle’a. Mnóstwo problemów z uzyskaniem awansu do 1/4 finału miała też turniejowa „jedynka”, Michael van Gerwen. Holender przegrywał już 1:3 w setach, co więcej, jego rewelacyjnie dysponowany przeciwnik Joe Cullen (rekordowe 19 maksów w spotkaniu rozgrywanym na dystansie 7 setów) miał dwie lotki meczowe, lecz zaprzepaścił życiową szansę. Genialny „Mighty Mike” odrobił straty i wciąż pozostaje w grze o czwarty tytuł w karierze.
Zdjęcie wyróżniające: Sven Mandel / Wikipedia